To były ostatnie zawody w moim pierwszym krótkim sezonie, a nie mogłem się ich doczekać głównie ze względu na trasę. Podpatrzyłem ją na fotkach z poprzednich edycji, a ta była już dziesiąta. Pogoda nie sprzyjałam, zrobiło się z rana zimno, zachmurzyło się, a podczas przejazu juniorów około 12 padało. W końcu po trzynastej ruszyła do boju elita. Trasa składała się z ośmiu okrążeń liczącej ok. 3,2 km pętli. Było mnóstwo zakrętów i liczne sekcje z agrafkami. Tak jak podejrzewałem przypadła mi do gustu i planuje pojawić się w Jaworznie za rok. Jeśli chodzi o wynik to jestem zadowolony, zająłem 37 miejsce na 82. W sumie w zawodach wzięło udział prawie 300 osób.
Na te zawody jako fan testowania różnego sprzętu, w szczególności opon zakupiłem mój trzeci kpl. - Panaracery Fire XC pro 2,1 w wersji budżetowej, ponieważ ich przeznaczeniem było kolcowanie. Na zawodach spisały się średnio, wersja 1,8 była by moim wyborem.
Wczoraj zakupiłem w końcu bieliznę termoaktywną w postaci góry z długim rękawem + kalesony. Oczywiście nie mogłem sobie odmówić przetestowania nowego odzienia w miejskiej dżungli. Moje wrażenia są maksymalnie pozytywne. Skończył się problem mokrego t-shirta. Nie trzeba się też tak grubo ubierać jednym słowem polecam wszystkim !
O zawodach dowiedziałem się przypadkiem, z plakatu na mieście. Szybko zorientowałem się co i jak i postanowiłem pojechać. Szkoda tylko, że nikt z ekipy również się nie wybrał. Sobota, 8.00 wyjeżdżamy z tatą w drogę w kierunku Kubalonki. Po 1,5h jesteśmy na miejscu, wizyta w biurze zawodów, opłacenie symbolicznego wpisowego - 10 zł, odbieram numer startowy i zostało oczekiwać startu zaplanowanego na godzinę 11. Trasa była bardzo ciekawa, malownicza i trudna. Na 15 km dystans składało się sześć okrążeń 2,5 km pętli. Od początku dało się zauważyć słabą frekwencje i faktycznie, udział wzięło 51 zawodników. Przed startem był czas na zapoznanie i rozgrzewkę więc zrobiłem jedno okrążenie. W końcu ruszyliśmy. Od startu stromy szeroki podjazd, krótka prostka, następnie krótki zjazd ze stromym podjazdem, na szczycie którego trasa skręcała w lewo i lekko w dół na jakieś 30-40. Na końcu długi lewy nawrót i znowu po góre, najtrudniejszy podjazd w lesie, po kamieniach. Kolejna sekcja to lasem lekko w dół, zakończona lewym nawrotem po błocie i znowu pod góre lasem. Po wjeździe w otwarty teren, zmieniła się nawierzchnia na kamienie, znowu w dół, jeszcze kawałek lasem i zaczęło się najdłuższe spadanie do mety na 40-50 km/h. Mało brakowało, a nie wystartowałbym. 10 min przed startem strzelił mi łąńcuch :/ Na szczęście, pomogło mi dwóch bikerów i chciałbym im bardzo podziękować ! Zawodów jednak nie ukończyłem, ponieważ osłabiony łańcuch strzelił ponownie na 3 okrążeniu. Do następnego !
W słoneczną sobotę razem z Klaudią, Szturcem, Sławnym i Szczepanem wybraliśmy się na przejażdżkę do Pszczyny. Machnęliśmy 50km, gratulacje dla Klaudii, która miała najgorszy rower, a dała z nami rade!